Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29
|
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
Archiwum 29 czerwca 2008
W sobotę bylo u mnie ognisko. Bylo odpalowo! Rozegraliśmy kilka meczy koszykówki z mnóstwem fauli i kroków ;). Jedliśmy pieczone ziemniaki (które przygotowywalam ja z Antiulką i mój dziadek), 4 rodzaje salatek zrobione przez my mummy i panią G i pieczonego kurczka dzielo mamy i babci. Chociaż po tych meczach i tak najbardziej chcialo się pić :D. Potem poszliśmy na spacerek do lasu zobaczyć antyczny cmentarz. Ron niósl mnie na barana i co chwilę podrzucal do góry, bo się zsuwalam i doszlo do tego, że o malo nie fiknęlam w powietrze. Energiczny chlopak ;))). Oczywiście straciliśmy orientację w terenie, Pati, Dżastin i Żanette nabawily się bąbli, a ja ubrudzilam Ronowi spodnie, to i tak spacerek się udal, bo dowodzily nim Antiulka i Olluś. Imprezka skończyla się gdzieś tak po 21. Oby tak częściej :D